Własna kasza gryczana - cz.2 od gryki do placków

2014-04-14
IGOR

W ostatnim wpisie na temat gryki pokazałem jak dojść od nasion do zmłóconej gryki. Teraz pora na dojście do gotowych, smacznych posiłków.

Gryka zmłócona zawiera plewy, kawałki łodyg i inne „śmieci”. Żeby otrzymać czyste ziarno trzeba te niepotrzebne kawałki odwiać (ang. winnowing).

Próbowałem kilku metod, miedzy innymi z wykorzystaniem elektrycznego wentylatora, ale najskuteczniejsza okazała się metoda najprostsza – wiatrowa. Podrzucałem zmłóconą grykę na sitach z mojej słonecznej suszarni. Lekkie śmieci są dalej unoszone przez wiatr i spadają poza sito. Szybko można nabrać wprawy i po kilku minutach ziarna są całkowicie oddzielone od niepotrzebnych zanieczyszczeń.

Jeszcze łatwiejszą metodą jest unoszenie ziaren z zanieczyszczeniami i ostrożne osypywanie ich na ziemię. Możecie zobaczyć jak się to robi w umieszczonych poniżej posta filmach. Tak wyglądają odwiane ziarna gryki.

Gryka nie dojrzewa równomiernie. Gdy nadchodzi czas zbioru niektóre nasiona są już wysuszone, a inne jeszcze są zielone. W przemysłowej uprawie rośliny pryska się chemią, by zabić zielone części i doprowadzić do ujednolicenia. Nowoczesny świat uwielbia ujednolicanie – wszystko musi być równe, bo tylko równe jest ładne :). Przeglądając fora rolnicze doczytałem, że do tego celu grykę opryskuje się glifosatem, czyli aktywnym składnikiem preparatu Roudup. Zabija on wszystko z czym się zetknie – są dostępne badania, z których wynika, że zwierzęta i ludzie też nie są odporne na tę silną truciznę.

W moim przypadku nierównomierne dojrzewanie gryki nie jest problemem. Zaraz po zbiorze suszyłem rośliny przez dwa tygodnie. Kolejne suszenie odbywało się już w spiżarni, gdy gryka była w worku. Dla pewności co jakiś czas przemieszałem składowaną grykę, by wszystkie ziarna się równo dosuszyły. Niedługo zbliża się termin kolejnego zasiewu, a moje zapasy gryki mają się dobrze, ładnie pachną i są smaczne.

Ziarenka gryki przypominają orzeszki bukowe. Stąd też bierze się angielska nazwa – buckwheat – „pszenica bukowa”. Podobnie jak w przypadku buczyny, łuski gryki nie jest łatwo ściągnąć. Próbowałem na kilka sposobów, ale nie opanowałem jeszcze skutecznej i prostej metody. Może w zimie popracuję nad prototypami urządzeń.

Skoro łuski nie udało się ściągnąć to się z nią pogodziłem i ją zjadłem :). Ale nie w całości, tylko w formie mąki gryczanej.

Wykorzystanie własnych zbóż jest ważnym elementem mojego planu osiągnięcia niezależności żywieniowej. Kupiłem więc porządny młynek do mąki. Wybór padł na urządzenie firmy Country Living.

Młynek jest obsługiwany ręcznie, ale można do niego dorobić napęd mechaniczny. Jest to bardzo solidna, żeliwna konstrukcja i użytkownicy twierdzą, że urządzenie jest zaprojektowane, by służyć przez pokolenia. Same żarna są metalowe. Według producenta jest to znacząca przewaga nad żarnami kamiennymi, które nie dość, że się szybciej zużywają, to jeszcze szkodliwe drobiny kamienia dostają się do mąki.

Pod wpisem znajdziecie film z ciekawym sposobem mechanizacji młynka Country Living – za pomocą koni i kieratu. Dodam tylko, że ten sympatyczny pan demonstrujący napęd to nie ja :).

Młynek nie jest tani ale działa świetnie. Płynna regulacja pozwala wytworzenie mąki drobnej, albo gruboziarnistej – zgodnie z preferencjami. Mam też wymienny ślimak do mielenia fasoli. Początkowo przetwarzałem grykę w ten sposób: ustawiałem młynek na bardzo grube mielenie. W efekcie lekko zmielone ziarno oddzielało się od łuski. Nie udało mi się dobrać takiego ustawienia, by ziarno było w całości – jak w kaszy kupowanej w sklepie. Być może taki efekt można osiągnąć przerabiając młynek i oklejając żarna warstwą twardej gumy czy linoleum. Tak działa to bardzo sprytne urządzenie.

Po oddzieleniu ziaren od łusek przesiewałem zmieloną grykę. Metodą prób i błędów dobrałem odpowiednie sito zrobione z kawałka perforowanej blachy. Koniec końców otrzymałem coś w rodzaju potłuczonej kaszy gryczanej oraz łuski ze sporą zawartością drobnych kawałków ziaren. Kawałki ziaren odsiewane razem z łuską trudno było dalej rozdzielić i porzuciłem tę metodę ze względu na duże straty (czytaj pasza dla kur).

Najprostszym sposobem okazało się zmielenie ziarna w łusce na drobną mąkę. Przy tak drobnym ustawieniu mielenie jest czasochłonne. 2 litrowy słoik mąki wymaga około godziny pracy. Nie zaleca się, by młynek kręcił się z szybkością większą niż jeden obrót na sekundę. Nadmierna prędkość powoduje nagrzewanie się ziaren i pogorszenie ich wartości. Docelowo łatwo będzie zautomatyzować młynek i napędzanie go prądem, czy energią mechaniczną (rower, wiatrak, koło wodne).

Oto efekt końcowy: mąka gryczana, razowa.

Jakie posiłki można przyrządzić z mąki gryczanej? Oto kilka z moich ulubionych przepisów. Wszystkie bazują na mące gryczanej i można je przygotować w krócej niż dziesięć minut.

Mamałyga. Najprostsze, nieco zapomniane, a według mnie pyszne danie. 3-4 kopiate łyżki mąki zalewam wrzątkiem i gotuję przez 3-5 minut szybko mieszając, by się nie zrobiły kluchy. Mamałyga ma konsystencję kleiku, któremu można nadać smaku dodając miód czy konfiturę. Odstawiając mamałygę do wysuszenia otrzymujemy coś w rodzaju polenty.

Naleśnik gryczany. Cztery kopiate łyżki mąki gryczanej, jedno jajko, trochę wody, by konsystencja była odpowiednia. Na patelnię rzucam odrobinę tłuszczu owczego. Gdy tłuszcz się wytopi to wlewam ciasto. Po kilku minutach odwracam, dosmażam i gotowe. Dotychczas zjadałem wersję słodką z miodem i naleśnika oblanego prawdziwym olejem rzepakowym (olej jest „odkryciem” mojego kolegi Michała, a różnica pomiędzy sklepowym olejem rzepakowym a wersją Michała jest porażająca).

Japoński makaron Soba (a raczej jego beskidzka profanacja :) ). Cztery kopiate łyżki maki gryczanej zalewam wrzątkiem i szybko urabiam jak zwykłe ciasto. Podczas pracy można posypać ciasto gryczane mąką pszenną, by się nie kleiło. Gdy konsystencja jest odpowiednia to rozwałkowuję ciasto na placek o grubości ok. 4 mm i kroję nożem w szerokie tasiemki (ok. 1 cm). Przygotowanie tradycyjnego makaronu Soba wymaga sporej wprawy, a krojąc na grube tasiemki sztuka uda się nawet takiemu żółtodziobowi jak ja. Przygotowany makaron wrzucam do gotującej wody na minutę i odcedzam polewając zimną wodą. Makaron ma delikatną konsystencję i łatwo się łamie. Jest smaczny i jak każdy makaron daje nieograniczone możliwości komponowania pysznego jedzenia. Zdjęcia przy okazji następnego przygotowywania makaronu :).

Bawiąc się w samodzielne wytwarzanie jedzenia zauważyłem, że bardzo trudno jest zdobyć proste urządzenia domowej skali służące do przetwarzania zbiorów. Młynek do zboża, płatkownica, wialnia, kaszarnia – to urządzenia, które aż się proszą o drugie życie. Świetnie byłoby, gdyby w ramach ruchu podobnego do Cohabitat powstały projekty tego typu urządzeń udostępniane na otwartych licencjach. Ja nie mam odpowiednich umiejętności technicznych, ale jeśli ktoś się może w taki temat zaangażować to mogę pomagać w prototypowaniu i testowaniu.

Czy dojście od kawałka pola porośniętego trawą do pysznego naleśnika gryczanego, który na niej „urósł” wymagało wiele wysiłku? To zależy od podejścia. Dla mnie wszystkie prace w ogrodzie i w kuchni są przyjemnością i gdy się bawię w rolnika to zyskuję energię zamiast ją tracić. Przejście przez cykl przetwarzania gryki był długotrwały – jak każde poznawanie nowych umiejętności. Teraz jednak mam już sporo doświadczeń i w kolejnym roku będzie znacznie łatwiej. Myślę, że będę w stanie uzyskać ok. 20 kg gryki gotowej do zmielenia angażując nie więcej niż trzy pełne dni pracy. Wiele osób stwierdzi, że „to się nie opłaca” ale ja jestem innego zdania. Będę w stanie zapewnić sobie i rodzinie podstawowe potrzeby – w tym pyszne, najwyższej jakości jedzenie – niezależnie od sytuacji na rynkach finansowych czy konfliktu na Krymie. Spokój ducha wynikający z niezależności jest warty tego wysiłku.

Co prawda do kaszy gryczanej nie doszedłem, ale przy odrobinie determinacji budowa prostej kaszarni nie byłaby trudna. Jeśli pojawi się potrzeba, będzie i rozwiązanie.

Jeśli ten temat Cię zainteresował, to polecam również:

Własna kasza gryczana - cz.1 od siewu do zbioru - poprzednie instrukcje jak wyhodować własne ziarno gryki.

Projekt "Przez rok nie kupię jedzenia", z którego pochodzi ten wpis jest już historią. Jego kontynuacją jest Akademia Przyziemnych Umiejętności - miejsce, w którym właśnie jesteś. Poza Akademią w ramach ClearMind.pl dbam o dobrostan mentalnym pracowników firm oraz rozwijam kreator stron internetowych Najszybsza.pl. Miło mi będzie jeśli odwiedzisz te projekty!

© 2022 Wszelkie prawa zastrzeżone