Brakowało nam dobrego miejsca na rozpoczynanie ciepłolubnych rozsad. Miejsca w domu przy oknie jest zawsze za mało, a do tego sadzonki w domu mają tendencję do "wybiegania" - łodygi są nienaturalnie długie i wybiegnięta roślina jest w przyszłości bardziej wrażliwa. Poza tym u nas w domu temperatura się mocno waha - rano jest koło 16 stopni, a wieczorem przy kominku ponad 22. Mieszkamy w górach na wysokości 830 m n.p.m. gdzie jest przeważnie o pięć stopni chłodniej niż w oddalonych o kilka kilometrów Wilkowicach. Jest to ponoć klimat zbliżony do Szwecji, Szkocji czy Alaski, a człowiek chciwa istota i mimo, że to psiankowate, to chce jeść pomidory, papryki czy bakłażany zwane oberżyną.
Mamy foliak, a w nim wewnętrzne dodatkowe tunele zgodnie z zaleceniami Eliota Colemana. Dodatkowe tunele naprawdę działają i są sprawdzoną metodą na przedłużanie sezonu wegetacyjnego zimnolubnych warzyw - w naszym przypadku głównie szpinaku. Nawet jednak stosując foliak w foliaku, temperatura spada do poziomu, który może zniszczyć wrażliwe sadzonki, nie mówiąc już o ich intensywnym wzroście.
Pierwsze eksperymenty z podgrzewaniem rozsad za pomocą grubej warstwy obornika nie wypaliły. Czekam, aż znajdę kogoś, kto tę metodę dobrze rozpracował. Widziałem też ciekawe rozwiązanie z kładzeniem wielodoniczek z rozsadami na kanistrach z wodą. Woda ta miała magazynować ciepło powstające w foliaku w ciągu dnia. U nas często zdarzają się długie okresy, kiedy jesteśmy dosłownie w chmurach i wtedy w ciągu dnia foliak nie ogrzewa się. Kolejnym ciekawym pomysłem jest bardzo dobrze zaizolowany rozsadnik stosowany przez mojego kolegę Dominika Kuczewskiego. W każdej z tych technik widziałem jakieś "ale" i w końcu zdecydowałem się na budowę niedużego stołu grzewczego.
Na naszym kanale YouTube znajdziecie film pokazujący, jak taki stół można łatwo, samodzielnie zbudować, a w tym wpisie skupię się na szczegółach elementów elektrycznych.
Stół grzewczy ma wymiary 120 x 60 cm i do takiej powierzchni potrzeba ok. 7 metrów przewodu grzejnego. Szukałem kabla o mocy 10 W na metr bieżący, gdyż takie właśnie zaleca się do podgrzewanych rozsadników. Produkt, który dokładnie mi odpowiadał, to gotowy siedmiometrowy odcinek kabla firmy Elektra (VCD 10/70). Kabel ten kosztował 142 zł.
Pierwsze próby robiłem na regulatorze do ogrzewania podłogowego, który został mi po budowie domu. Regulator działał sprawnie, ale był delikatny i nieprzystosowany do roboczych warunków foliaka.
Ostatecznie znalazłem na Allegro najprostszy chiński regulator za ok. 20 zł (Kod produktu: TES230V/2M).
Programowanie tego regulatora jest nietypowe. W większości regulatorów określamy żądaną temperaturę i regulator pilnuje, by ją osiągnąć, a następnie utrzymać. Ten prosty regulator za 20 zł ma inny sposób programowania i wymaga podania zakresu temperatur. Jeśli więc chcę, by korzenie rozsad miały temperaturę 23 stopni, to określiłem zakres 22-24 stopnie na regulatorze.
Połączenie elementów elektrycznych jest bardzo proste. Zastosowałem szybkozłączki, i małą puszkę instalacyjną, a której zmieścił się przewody. Kable łączymy zgodnie z instrukcją regulatora.
Pierwszy rok jest zawsze rokiem próbnym. Mam nadzieję, że nauczymy się szybko, jak optymalnie wykorzystywać stół grzewczy oraz jakie dobrać proporcje roślin. Nasz cel na ten rok to tyle jedzenia, by zaspokoić większość własnych potrzeb, oraz by powstał nadmiar do podzielenia się i sprzedaży. Może w kolejnym sezonie uda się już odpalić regularną dostawę naszych produktów. Nasze samowystarczalne gospodarstwo to w końcu jedno z nielicznych gospodarstw w Polsce położonych powyżej granicy smogu. Nie stosujemy żadnych środków chemicznych, zwierzęta mają ciągły dostęp do świeżych pastwisk. Mamy ostry, górski klimat więc w ilości plonów ciężko nam konkurować, ale jedzenie, które się u nas rodzi ma wyjątkowy, intensywny smak. Gromadzimy w sadzie stare odmiany owoców o wyjątkowym aromacie - będzie to kiedyś cenny bank genów. Niewiele jest już miejsc zapewniających tak dogodne warunki dla smacznej i zdrowiej żywności.
Damy znać :).