Zaczarowany ogród miejski

2014-12-08
IGOR

Przyszedł mi kiedyś do głowy taki pomysł - jedni mają nadmiar inni potrzebę, i że można to zrównoważyć tak, że każdy będzie zadowolony. Prawie jak w Paragrafie 22 :).

Jest sporo zielonych nieużytków. Jadąc przez miasto i po okolicach widać hektary nieuprawianej ziemi. Są ludzie głodni. Są ludzie, którzy mają czas, energię i chęć nauki własnej uprawy warzyw. Szukam sposobu, by te nadmiary i niedobory zrównoważyć. Opisuję tutaj moje dotychczasowe przemyślenia i proszę Was o pomoc w opracowaniu koncepcji tego projektu. Zima to dobry czas na myślenie.

Ogród miejski - cele

  1. Stworzyć na nieużytkach ogród i uprawiać dobre jedzenie.
  2. Zebrać przed zimą tyle łatwego w przechowywaniu, pysznego jedzenia, by lokalna grupa Food not Bombs miała wystarczająco warzyw na zupy dla bezdomnych na zimny okres. Może to być inna grupa ludzi, która potrafi skutecznie dotrzeć do osób potrzebujących.
  3. Wyhodować tyle jedzenia, by starczyło również dla wszystkich uczestników projektu. Być może tylko trochę dla każdego. Byleby każdy mógł posmakować własnych „owoców” i odmatriksować trochę głowę.

Wstępne założenia / ograniczenia

  • Łatwość powielenia. Dwuminutowy filmik powinien wystarczyć, by zainspirować innych. Niech powstaną takie ogródki w każdym mieście. Sto w każdym :).
  • Jesteśmy gośćmi na ziemi. Trzeba się będzie dostosować do ograniczeń właścicieli. Prawdopodobnie nie będzie więc to miejsce na huczne imprezy i tańce w Noc Kupały – chyba, że właściciel wyraźnie się na to zgodzi. Być może trzeba się będzie dostosować do estetyki właściciela. Być może ktoś będzie chciał, by było „równiutko i czyściutko”, a nie z fantazją permakulturową.
  • Minimalny ślad. Ogródki będą na użyczanej ziemi. Nie wiadomo na jak długo. Trzeba to tak zorganizować, by rozmontowanie ogródka było łatwe. Byśmy nie pozostawili po sobie masy śmieci. Właściciele ziemi też mogą się przestraszyć zbyt dużej ingerencji w ich teren.
  • Prostota. Mało narzędzi, mało energii z zewnątrz, mało administracji, mało zawracania głowy uczestnikom, mało reguł, mało konfliktów. Lekko.
  • Natura. Nie używajmy trucizn do ułatwiania uprawy. Stosujmy naturalne nawozy – najlepiej dostępne lokalnie.

Części składowe ogrodu miejskiego

  • Nieużytki. Wydaje mi się, że dość łatwo uda się pozyskać ziemię. Ja na próbę pozyskałem 27 arów wstępnie na 2-3 lata. Być może w wyniku projektu opracujemy szablon umowy, która zapewni komfort zarówno najemcy, jak i uczestnikom projektu.
  • Ludzie głodni. Wbrew pozorom nie jest oczywiste jak dobrze dotrzeć do takich ludzi. Ja na razie liczę na lokalną grupę Food not Bombs Bielsko-Biała, która wypracowała świetnie działającą formułę. Trzeba też szukać innych sposobów.
  • Ludzie z nadmiarem energii. Założyłem, że są ludzie, którzy nie mają własnej ziemi i byłaby to dla nich okazja do nauki. Lub tacy, którzy nie mają koncepcji co zrobić z wolnym czasem. Na razie zidentyfikowanie takich osób wydaje się lekkim wyzwaniem. Luźne przemyślenia prowadzą do takich grup: osoby naprawdę bezrobotne, osoby lekko niedomagające psychicznie, uczniowie, osoby zmęczone pracą intelektualną, dla których ubabranie się w ziemi będzie przyjemnością, ci co palą kalorie w klubach fitness, osoby z problemami psychologicznymi (alkoholicy, narkomani, ludzie w depresji). Oczywiście grupę wspierających zwieńczają pasjonaci „niezrzeszeni” w żadnej z w/w grup :) - czyli Wy. Więźniów wstępnie odrzuciłem, bo wymagałoby to silnego kontaktu z matriksem i pewnie jest kosmicznie skomplikowane.

Luźne przemyślenia

  • Podzielić teren na poletka i określić opiekuna do każdego poletka. Opiekunowie to osoby, które mogą się zaangażować w projekt na dłużej. Przydadzą się również osoby sporadycznie wspierające projekt – będzie sporo kopania, plewienia, zbierania.
  • Może warto zorganizować kursy uprawy warzyw, w ramach których uczestnicy dostaną wiedzę i praktykę, a dadzą swój czas i energię.
  • Często wokół hipermarketów są spore kawałki wolnej ziemi. Może udałoby się ich przekonać do udostępnienia ziemi. Hipermarkety organizują czasem autobusy, więc taka lokalizacja byłaby wygodna.
  • Osoby, które chciałby się zaangażować, ale nie mają możliwości uczestniczenia w zajęciach praktycznych mogłyby przekazywać donacje w naturze (narzędzia, nasiona) lub w gotówce (niechętnie). Nadmiar narzędzi można by przekazywać nowopowstającym grupom.
  • Warto zaangażować w projekt osoby z samochodami dostawczymi, by można było czasem przywieźć większą porcję obornika, czy inny ciężki towar.
  • Powinniśmy nawiązać kontakt z klubami jeździeckimi i rolnikami, by uzyskać dostęp do nawozu.

Stan projektu

Mamy 27 arów w Wapienicy koło Bielska-Białej do dyspozycji. Obok jest moja firma i mamy do dyspozycji minimalną infrastrukturę (magazynek na narzędzia, może prysznic). Ziemia nie była uprawiana przez dłuższy czas. Wysoka trawa i zarośla zostały niedawno skoszone. Przywiozłem sporo worków z liśćmi i rozłożyłem dwa paski włókniny, by przytłumić chwasty. Może uda mi się jeszcze przed zimą przywieźć trochę obornika.

Jak widać wszystko co napisałem ma formę szkicu. I niech tak będzie, niech formuła się wykokosi poprzez dyskusję. Jak zwykle na początek dobrze jest zebrać grupę inicjującą. Ktoś wchodzi w ciemno?

Chciałem projekt rozpoznać bojem. Po prostu zacznijmy działać i zobaczymy co z tego wyjdzie.

Jeśli ten temat Cię zainteresował, to polecam również:

Miejskie ogrody

Projekt "Przez rok nie kupię jedzenia", z którego pochodzi ten wpis jest już historią. Jego kontynuacją jestAkademia Przyziemnych Umiejętności - miejsce, w którym właśnie jesteś.

© 2022 Wszelkie prawa zastrzeżone